Jako że pracuję jakiś czas w dobrze rozwijającej się firmie pozycjonującej strony internetowe mam co nieco do powiedzenia na temat tego, dlaczego klient nie zawsze ma rację.
Nasi klienci to po prostu firmy z sektora MSP, rzadko zdarzają się to blogi czy innego rodzaju mniejsze "instytucje". Naszym zadaniem jest sprawić by witryna klienta pojawiała się w Google na pozycji wyższej niż 11, czyli na pierwszej stronie. Google od jakiegoś czasu aktywnie wspiera promocję firm wymyślając rozliczne dodatki takie jak mapki, recenzje i innego rodzaju pierdoły, które rzadko kto odwiedza. My staramy się sprawić, by strona klienta była nie tylko wysoko w mapkach i innych wspomnianych, ale również - a raczej przede wszystkim - w wynikach organicznych na liście wyników. To właśnie z nich ludzie korzystają najczęściej chcąc znaleźć coś w sieci. Klient podaje frazy, my robimy tak, że po ich wpisaniu witryna klienta pojawia się przed oczami internauty. Proste? W teorii. W praktyce wygląda to tak, że firma SEO często musi prosić się o dostęp do strony internetowej, który jest niezbędny w celu dokonania tam zmian - zarówno merytorycznych jak i technicznych - usprawniających ją tak, aby szybciej odpowiadała algorytmowi wyszukań. Klienci nie są skorzy do tego, aby dać nam dostęp do witryny, mówiąc, że boją się szkód i tego, że ich potencjalni klienci będą mieć im za złe dodatkowe teksty "pod seo". Istotnie, teksty, nagłówki i innego rodzaju bajery nie są niewidoczne, ale nigdy nie są po to by być, to raczej streszczenie działalności klienta na stronie.
Wyobraźcie sobie, że w 2015 roku mamy do czynienia z dużymi przedsiębiorcami, których strony www wyglądają jak gdyby były zrobione w poprzednim stuleci, do tego na 4 zupełnie różne frazy nie posiadają żadnej zakładki, żadnego opisu usługi, produktu, nic. Dodam tylko, że są to firmy z sektora produkcji automatyki (sic!). Firmy, zdawałoby się, bogate. Brak dostępu do strony, brak zmian w architekturze informacji, w logicznym rozłożeniu treści, brak możliwości dodania choćby kilku zdań na temat konkretnej usługi...a w zamian zapytania "dlaczego moja strona nie wchodzi do pierwszej dziesiątki???". Chciałoby się odpowiedzieć - bo jest Pan debilem, ale niestety w biznesie to nie wypada. Nawiązując do pytania z tytułu. Rozmowa ma na celu wytłumaczenie klientowi to, dlaczego powinien zaufać firmie, która wykonuje dla niego usługi. Rozmowa to sposób ma zmianę postrzegania kogoś, kto wciąż żyje w zamierzchłych czasach, a chce rywalizować z konkurencją. Rozmowa z klientem ściąga klapki z oczu. A przynajmniej w teorii.
Nie wiem czy nadejdzie kiedyś w Polsce czas, kiedy klienci przychodząc do specjalisty zaufają mu, powierzą mu zadanie do zrobienia, wiedząc, że ten zdecydowanie lepiej zna się na rzeczy niż on sam. Branża SEO to oczywiście tylko jedna z wielu, gdzie zmagania z klientem wszystkowiedzącym są zmorą. No cóż, musimy wyczekiwać lepszych czasów, gdy algorytm Google dostosuje pozycje na podstawie naprawdę wartościowej treści na stronie. Wtedy klienci pójdą po rozum do głowy. A może nie.
